.Oczami Leona.
Szare ściany. Siedzę na niebieskim krześle przed wielkimi białymi drzwiami na których napisane jest „blok operacyjny”. Ile jeszcze to potrwa? Widziałem na filmach jak mężczyźni trzymali za rękę swoją kobietę wspierali ją, mdleli. Boję się. Nie pozwolili mi wejść, coś się dzieje. Jest za wcześnie. Matka siedzi obok mnie, ale nie odzywam się do niej. Chciała nas zostawić. Co ja teraz zrobię? Dam sobie rade?
- Przyniosę ci kawę dobrze? Klepie mnie po ramieniu. Też się martwi widać to po jej twarzy. Powie mi o co chodzi? Czego kazała mi się wyprowadzić? Akceptuję jej pomysł skinięciem głowy, bo nie stać mnie na żadne słowa.
Wpatruję się w drzwi i czekam, ale czas mnie zabija. Zamykam na chwilę oczy, chcę się na chwilę wyłączyć.
- Leon! Budzi mnie mama szturchając moje ciało. Jest cała zapłakana. Wokół nas stoją pielęgniarki. Wstaję równo na nogi zdezorientowany. Stało się coś złego.
- Musi pan zadecydować. Dziecko czy matka? Słowa jednej z nich są suche, na jej twarzy nie widać współczucia. Jak mogę podjąć taką decyzję? Nigdy nie rozmawiałem z Leą na taki temat.
- Lea… ee to znaczy matka. Ratujcie ją, nie dziecko. Mówię w końcu chrypliwym głosem. Cholera nie wiem czy ona mi to wybaczy.
- Niee Leon. Musisz ratować dziecko. Chłopaku to jest najważniejsze! Krzyk mojej mamy słyszalny jest w całym szpitalu.
- Mamo nie mogę jej stracić. Oboje nie planowaliśmy tego dziecka, tak będzie lepiej. Chce mi się płakać. Dobrze zrobiłem? Właśnie tracę swoje maleńkie dzieło. Właśnie niszczę Boży cud.
_________________________________________________________________________
Panuje burza. Deszcz dzwoni o szyby. Leżę na szpitalnym łóżku gapiąc się w sufit. Czy żałuję decyzji Leona? Nie. Dlaczego? Wszystko wiem. Wszystko pamiętam. To mój brat. A ja miałam z nim dziecko. Dlatego coś było nie tak choć lekarze nie wiedzą co, ja wiem. W mojej kuleczce płynęła kazirodcza krew.
A może pamięć nie wróciłaby? Może żylibyśmy wszyscy szczęśliwi w takiej niewiedzy? Nie… moja biologiczna matka powiedziałaby nam w końcu. Dlatego wyrzuciła nas z domu. Nie wiem czy powiedzieć Leonowi. Nie wiem czy on zasługuje na taki ból. Przeżył załamanie psychiczne po tym jak miał wybrać. Mój kochany braciszek którego zawsze chciałam mieć. Cholera moje życie naprawdę jest trudne. Brakuje mi mamy. Po raz kolejny okazuje się, że była niezastąpioną i jedyną osobą w moim życiu, która naprawdę była ważna. Ona potrafiłaby mnie jakoś wesprzeć.
Pukanie wybudziło mnie z rozmyślań a do pokoju wchodzi Leon.
- Skabie jak się czujesz? Szepcze nie chcąc obudzić kobiety leżącej obok.
- Całkiem dobrze naprawdę. Podjęłam już decyzję, wracam do Brest. Chyba jestem skazana na to miasto. Mój głos jest zrezygnowany. Po raz kolejny przeprowadzka i zaczynanie od nowa tego samego. Nieszczęśliwego życia, ale co mi pozostało?
- Chyba oszalałaś. Nie po to cię odzyskałem, żeby znowu cię stracić. Ja też dużo myślałem. To szansa od losu. Wyjedźmy do Barcelony, albo Paryża. Łatwiej będzie nam znaleźć pracę w większym mieście.
- Paryż to miasto zakochanych. Mówię tylko. Chyba muszę mu powiedzieć.
- Nooo a my jesteśmy w sobie szaleńczo zakochani. Jego uśmiech i pozytywne myślenie mnie rozwalają. Zaczynam płakać, bo faktycznie kocham tego chłopaka, nie jak braciszka.
- Jesteś moim bratem. Mówię przez łzy.
- Co ty mówisz za głupotki, dali ci jakieś leki czy co?
- Odzyskałam pamięć. Już wszystko wiem. No pomyśl o tym. Twoja mama chciała nas wyrzucić bo powiedziałam jej jak się nazywam. Ona urodziła mnie tak jak ciebie. Tylko mnie oddała zupełnie nie wiem dlaczego skoro wcześniej urodziła przecież ciebie.
- Przestań przestań przestań! Co ty gadasz?! Krzyczy z przerażeniem w głosie. Łapie się rękami za głowę i pociera dłonią włosy.
- Ciii. Nie jesteśmy tu sami. Mówię tylko.
- Jak możesz mnie uciszać w takiej chwili? Jakim kurwa cudem to wszystko się dzieje? Przed chwilą umarło moje dziecko, a teraz się dowiaduje, że miałem je z własną siostrą, którą moja matka oddała do domu dziecka. Kurwa! Próbuje się opanować ale nie potrafi. Chce uderzyć w krzesło ale nie trafia. Nie sądziłam, że tak bardzo się zdenerwuje. On oszalał. Spogląda na mnie, w oczach ma łzy.
- Co mam ci powiedzieć przecież przeżywam to samo.
- Nigdy cię nie zostawię rozumiesz? Będę najlepszym bratem na świecie i umrę jak znajdziesz sobie faceta.
Szare ściany. Siedzę na niebieskim krześle przed wielkimi białymi drzwiami na których napisane jest „blok operacyjny”. Ile jeszcze to potrwa? Widziałem na filmach jak mężczyźni trzymali za rękę swoją kobietę wspierali ją, mdleli. Boję się. Nie pozwolili mi wejść, coś się dzieje. Jest za wcześnie. Matka siedzi obok mnie, ale nie odzywam się do niej. Chciała nas zostawić. Co ja teraz zrobię? Dam sobie rade?
- Przyniosę ci kawę dobrze? Klepie mnie po ramieniu. Też się martwi widać to po jej twarzy. Powie mi o co chodzi? Czego kazała mi się wyprowadzić? Akceptuję jej pomysł skinięciem głowy, bo nie stać mnie na żadne słowa.
Wpatruję się w drzwi i czekam, ale czas mnie zabija. Zamykam na chwilę oczy, chcę się na chwilę wyłączyć.
- Leon! Budzi mnie mama szturchając moje ciało. Jest cała zapłakana. Wokół nas stoją pielęgniarki. Wstaję równo na nogi zdezorientowany. Stało się coś złego.
- Musi pan zadecydować. Dziecko czy matka? Słowa jednej z nich są suche, na jej twarzy nie widać współczucia. Jak mogę podjąć taką decyzję? Nigdy nie rozmawiałem z Leą na taki temat.
- Lea… ee to znaczy matka. Ratujcie ją, nie dziecko. Mówię w końcu chrypliwym głosem. Cholera nie wiem czy ona mi to wybaczy.
- Niee Leon. Musisz ratować dziecko. Chłopaku to jest najważniejsze! Krzyk mojej mamy słyszalny jest w całym szpitalu.
- Mamo nie mogę jej stracić. Oboje nie planowaliśmy tego dziecka, tak będzie lepiej. Chce mi się płakać. Dobrze zrobiłem? Właśnie tracę swoje maleńkie dzieło. Właśnie niszczę Boży cud.
_________________________________________________________________________
Panuje burza. Deszcz dzwoni o szyby. Leżę na szpitalnym łóżku gapiąc się w sufit. Czy żałuję decyzji Leona? Nie. Dlaczego? Wszystko wiem. Wszystko pamiętam. To mój brat. A ja miałam z nim dziecko. Dlatego coś było nie tak choć lekarze nie wiedzą co, ja wiem. W mojej kuleczce płynęła kazirodcza krew.
A może pamięć nie wróciłaby? Może żylibyśmy wszyscy szczęśliwi w takiej niewiedzy? Nie… moja biologiczna matka powiedziałaby nam w końcu. Dlatego wyrzuciła nas z domu. Nie wiem czy powiedzieć Leonowi. Nie wiem czy on zasługuje na taki ból. Przeżył załamanie psychiczne po tym jak miał wybrać. Mój kochany braciszek którego zawsze chciałam mieć. Cholera moje życie naprawdę jest trudne. Brakuje mi mamy. Po raz kolejny okazuje się, że była niezastąpioną i jedyną osobą w moim życiu, która naprawdę była ważna. Ona potrafiłaby mnie jakoś wesprzeć.
Pukanie wybudziło mnie z rozmyślań a do pokoju wchodzi Leon.
- Skabie jak się czujesz? Szepcze nie chcąc obudzić kobiety leżącej obok.
- Całkiem dobrze naprawdę. Podjęłam już decyzję, wracam do Brest. Chyba jestem skazana na to miasto. Mój głos jest zrezygnowany. Po raz kolejny przeprowadzka i zaczynanie od nowa tego samego. Nieszczęśliwego życia, ale co mi pozostało?
- Chyba oszalałaś. Nie po to cię odzyskałem, żeby znowu cię stracić. Ja też dużo myślałem. To szansa od losu. Wyjedźmy do Barcelony, albo Paryża. Łatwiej będzie nam znaleźć pracę w większym mieście.
- Paryż to miasto zakochanych. Mówię tylko. Chyba muszę mu powiedzieć.
- Nooo a my jesteśmy w sobie szaleńczo zakochani. Jego uśmiech i pozytywne myślenie mnie rozwalają. Zaczynam płakać, bo faktycznie kocham tego chłopaka, nie jak braciszka.
- Jesteś moim bratem. Mówię przez łzy.
- Co ty mówisz za głupotki, dali ci jakieś leki czy co?
- Odzyskałam pamięć. Już wszystko wiem. No pomyśl o tym. Twoja mama chciała nas wyrzucić bo powiedziałam jej jak się nazywam. Ona urodziła mnie tak jak ciebie. Tylko mnie oddała zupełnie nie wiem dlaczego skoro wcześniej urodziła przecież ciebie.
- Przestań przestań przestań! Co ty gadasz?! Krzyczy z przerażeniem w głosie. Łapie się rękami za głowę i pociera dłonią włosy.
- Ciii. Nie jesteśmy tu sami. Mówię tylko.
- Jak możesz mnie uciszać w takiej chwili? Jakim kurwa cudem to wszystko się dzieje? Przed chwilą umarło moje dziecko, a teraz się dowiaduje, że miałem je z własną siostrą, którą moja matka oddała do domu dziecka. Kurwa! Próbuje się opanować ale nie potrafi. Chce uderzyć w krzesło ale nie trafia. Nie sądziłam, że tak bardzo się zdenerwuje. On oszalał. Spogląda na mnie, w oczach ma łzy.
- Co mam ci powiedzieć przecież przeżywam to samo.
- Nigdy cię nie zostawię rozumiesz? Będę najlepszym bratem na świecie i umrę jak znajdziesz sobie faceta.